aktualności

Wystawa ,,Salvador Dali – Esencjonalnie”

Szanowni Państwo, mamy ogromną przyjemność zaprosić na wystawę ,,Salvador Dali – Esencjonalnie’’, na której prezentujemy blisko 90 prac jednego z najważniejszych i najciekawszych artystów XX wieku. Warmińsko-Mazurska Filharmonia im. Feliksa Nowowiejskiego w Olsztynie otwiera nową przestrzeń wystawienniczą FilArt Galerię, która prezentować będzie sztukę lokalnych i światowych artystów. W nowoczesnej, pięknej siedzibie Filharmonii chcemy łączyć twórczość […]

Wystawa fotografii promująca ideę rodzicielstwa zastępczego

Od 21 sierpnia w holu Filharmonii obejrzeć można wystawę fotografii w ramach Kampanii Społecznej Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Olsztynie, promująca ideę rodzicielstwa zastępczego „Rodzina zastępcza – profesja z misją”.   Od 21 sierpnia w holu Filharmonii obejrzeć można wystawę fotografii w ramach Kampanii Społecznej Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Olsztynie, promująca ideę rodzicielstwa zastępczego […]

Przesłuchania – altówka

 Szanowni Państwo, Z przyjemnością informujemy iż Warmińsko-Mazurska Filharmonia im. Feliksa Nowowiejskiego w Olsztynie ogłasza konkurs na stanowisko muzyka orkiestrowego tutti – altowiolista. Zatrudnienie na podstawie umowy o pracę. Stosowne podanie wraz z życiorysem artystycznym oraz klauzulą RODO należy złożyć do dnia  10 września 2023 r. na adres: inspektor@filharmonia.olsztyn.pl bądź pocztą tradycyjną na adres Warmińsko-Mazurskiej Filharmonii. Wybrani kandydaci otrzymają drogą elektroniczną zaproszenie do wzięcia udziału w przesłuchaniu konkursowym do  14 września 2023r. Przesłuchania […]

Wywiad z pianistą Tomaszem Lisem

Artysta wystąpił w dniu 19 listopada 2015 r. z recitalem fortepianowym w Filharmonii. Tomasz Lis mieszka z Londynie, koncertuje w Europie i Ameryce. Grał w miejscach tak prestiżowych jak m.in. londyński Wigmore Hall. W zeszłym roku ukazała się jego debiutancka płyta „Impromptus” z utworami Franza Schuberta, Fryderyka Chopina i Gabriela Faure. Wybrane utwory z tej płyty artysta zagrał w Olsztynie.
Wywiad z pianistą przeprowadziła dziennikarka „Gazety Olsztyńskiej” red. Ewa Mazgal. Dzięki uprzejmości Gazety udostępniamy Państwu
jego fragmenty – „Gazecie Olsztyńskiej” serdecznie dziękujemy!

Gazeta Olsztynska - logo

— Był pan cudownym dzieckiem od urodzenia?
— Nie, nie! Ja w ogóle nie lubię cudownych dzieci (śmiech). Nie byłem takim dzieckiem. Bardzo późno zacząłem grać na fortepianie, bo dopiero w wieku 10 lat. Ale już po dwóch latach wystąpiłem z orkiestrą. Po liceum wylądowałem na rok w na Akademii Muzycznej w Gdańsku, ale stwierdziliśmy z rodzicami, że jeżeli chcę cokolwiek w tym zawodzie osiągnąć i żyć z muzyki, to muszę wyjechać. I w 1997 roku, dokładnie wtedy, kiedy Tony Blair doszedł do władzy, a księżna Diana zginęła w wypadku, przybyłem do Londynu. Anglia wówczas się zmieniła.

— Mówi pan żartem czy serio?
— Poważnie. Bardzo się zmieniła, bo po latach rządów konserwatystów do władzy doszła Partia Pracy. I sprawa z księżną Dianą też była dość kuriozalna. U Brytyjczyków nastąpił jakiś nagły wylew emocji, tamowanych przez setki lat. A ja zdałem wtedy egzaminy do dwóch akademii muzycznych i dostałem stypendium w Royal Academy of Music w Londynie.

— To chyba coś najlepszego, co w Anglii muzykowi może się przytrafić?!
— Zdecydowanie tak. Zwłaszcza że wtedy Polska nie była wtedy w Unii Europejskiej i czesne było horrendalne. Gdyby nie stypendium i pomoc rodziców, nie byłoby mnie na nie stać.

— Rozumiem, że jest pan inwestycją rodziców?
— Tak! (śmiech) To inwestycja długofalowa!

— Pana CV, jeżeli chodzi o liczbę koncertów, miejsc, w których pan występował, łącznie z Wigmore Hall, oraz osoby, z którymi pan grał, jest naprawdę imponujące. Czy to jeszcze nie jest to, o co chodzi? Ta właściwa kariera?
— Zawsze może być więcej!

— Łatwo zaaklimatyzował się pan w Londynie?
— Bardzo szybko. Właściwie zanim do Londynu przyjechałem. Kiedy byłem w szkole podstawowej i w liceum, słuchałem już radia BBC Proms. Zawsze z emocją śledziłem transmisje z Royal Albert Hall. Słuchałem też wiadomości o godz. 10, których sygnałem był Big Ben, a potem była lekcja angielskiego. I kiedy pojechałem z tatą na egzaminy, Londyn od razu mnie zauroczył.

— Czy w Anglii Chopin jest popularny?
— Chopin jest popularny na całym świecie. Wszyscy grają Chopina.

— Na czy polega moc Chopina? Słuchanie jego muzyki, nawet w kółko tego samego, jak na konkursie, nie nuży.

— Każdy wielki artysta, kompozytor, malarz czy pisarz, przesyła nam niezwykle głęboki, wielowarstwowy przekaz, który za każdym razem odkrywamy, jakbyśmy odkrywali nowe światy. To nie jest jednorazowe wrażenie. To działa za każdym razem. Przykładem może być wielkie malarstwo. Na obrazie jest bardzo wiele warstw znaczeniowych, bogactwo form, kolorów, światła i cienia. Nie odkryjemy tego wszystkiego za pierwszym czy drugim razem.

— Bardzo często porównuje pan muzykę do malarstwa.
— Bo uwielbiam malarstwo! Zaczynam nawet się w nie poważniej zagłębiać. Zacząłem serię koncertów połączonych z wykładami o malarstwie.

— I jakie obrazy wybrał pan do swoich recitali?
— W zeszłym tygodniu wystąpiłem z recitalem w przepięknym Leighton House Museum. Grałem tam preludia Chopina i Cztery pory Piotra Czajkowskiego. Do muzyki Czajkowskiego analizowałem dwa obrazy Iwana Szyszkina, XIX-wiecznego rosyjskiego pejzażysty. Do Chopina wybrałem obraz Camille’a Corota „Souvenir de Mortefontain” oraz Williama Turnera „Pożar na morzu”, chyba najsłynniejszy obraz tego malarza.

— I pan tak sam analizował te prace?
— Tak. Szukam połączeń malarstwa z muzyką. Zastanawiałem się, czy są związki estetyczne lub emocjonalne.

— Turner, ze swoimi nierzeczywistymi, przenikającymi smugami, dymami i mgłami, pasuje mi do Chopina.
— Corot też by pani pasował. Ludziom to spotkanie muzyki i malarstwa bardzo się podoba. Łatwiej im zrozumieć muzykę przez obraz, ale też dowiadują się o wydarzeniach historycznych i społecznych, jakie towarzyszyły powstaniu tych dzieł sztuki.

— Rozmawialiśmy już o muzyce i o malarstwie. Porozmawiajmy o literaturze, która też pana interesuje. Są podobno jacyś amerykańscy kompozytorzy, którzy komponują muzykę do wierszy Czesława Miłosza. To strasznie dziwna historia.
— No nie do końca! Przecież Miłosz wykładał na uniwersytecie w Berkeley.

— Ale nie pisał jednak tekstów piosenek.
— Jednakże jego przyjacielem był wybitny kompozytor amerykański John Harbison. Cykl pieśni do słów Miłosza zamówiła u niego Dawn Upshaw, amerykańska sopranistka, laureatka nagród Grammy, oraz nowojorska filharmonia. Prawykonanie odbyło się w Nowym Jorku. Harbison zrobił fortepianowy wyciąg ze swoich instrumentalnych kompozycji. I nikt nie mógł tego mu zagrać.

— Bo?
— Bo było to potwornie trudne! Ale te pieśni trafiają do publiczności, bo nie są całkowicie atonalne. A wiersze Miłosza są wspaniale przełożone na język muzyczny. Zagrałem te kompozycje podczas London Festival of American Music. I grałem w Stanach Zjednoczonych. Próbowałem zainteresować tymi utworami Polaków, ale na razie bez rezultatu.

— Jest pan przedstawicielem kultury elitarnej. W Polsce jej odbiorców nie jest wielu. A jak jest w Anglii?
— Anglia ma szczęście, bo tam życie kulturalne rozwijało się przez stulecia, bez żadnej przerwy. Jest to bogaty kraj, Londyn jest niesamowitą metropolią, więc ludzie są rozpieszczeni, mając tak ogromny wybór wszystkiego. Ale jeśli chodzi o stan kultury wysokiej, wydaje mi się, że i tam tracimy wątek. Oczywiście internet daje niezwykłe możliwości dotarcia do przeróżnych dóbr kultury, pod warunkiem, że wie się, gdzie szukać. Jest tam jednak mnóstwo śmieci.

— Ale internet może pomóc w edukacji tym, którzy nie mają takiego wyboru jak londyńczycy.
— Wydaje mi się, że jest lepiej, gdy dochodzimy do różnych spraw sami, wykonując ciężką mozolną pracę. Trzeba dać sobie czas w życiu na szukanie odpowiedzi. Odpowiedź z Google’a nie umożliwi nam wniesienia do kultury czegoś nowego. „Nowe” musimy wymyślić sami. Ja do wszystkiego dochodziłem wolno, bo trzeba coś przeżyć, popełniać błędy, przeanalizować je. Dopiero z tego wychodzą czasami ciekawe rzeczy. A dzisiaj wszystko jest na szybko. Karierę trzeba robić, gdy ma się 18 lat i od razu trzeba wydać autobiografię. Tymczasem kultura to jest to, co odróżnia nas od zwierząt. Różnimy się tym, że potrafimy zarabiać pieniądze, że jesteśmy autorami odkryć i wynalazków technicznych. To jest wspaniałe, ale najważniejsza jest kultura. To ona świadczy o naszym człowieczeństwie.

Tomasz Lis _[Bartosz_Cudnoch]
Jan Lis – fot. Bartosz Cudnoch – „Gazeta Olsztyńska”

 

kontakt

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij