Repertuar

2 kwietnia 2021

piątek

godz. 19:00

platforma Filharmonii

kup bilet

Koncert wielkanocny – TRANSMISJA ONLINE

Piotr Sułkowski – dyrygent

Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej

 

Program:

Ludwig van Beethoven – Marsz Żałobny  z III Symfonii Es-dur op. 55 Eroica

Ludwig van Beethoven – Część II (Allegretto) z VII Symfonii A-dur op. 92

Gabriel Fauré – Pavane op. 50

Jan Sebastian Bach – Aria na strunie G z Suity D-dur BWV 1068

Edvard Grieg – Śmierć Azy z I Suity op. 46 Peer Gynt

 

Do wysłuchania koncertu zapraszamy na stronę live.filharmonia.olsztyn.pl w dniu 2 kwietnia 2021

 

Muzyka, która pomaga przejść przez najtrudniejsze chwile, również przez doświadczenia graniczne, nie musi być muzyką religijną. Program wielkanocnego koncertu Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej dowodzi, że sztuka dźwięków tworzy sacrum na własny sposób, nieraz bardzo daleki od jakiejkolwiek ortodoksji.

 

III Symfonia Es-dur op. 55 „Eroica” Beethovena, pierwsza z wielkich rozmiarami symfonii mistrza z Bonn, słynie nie tylko z powodu swojej muzycznej wartości, lecz także jako pożegnanie kompozytora z wyidealizowanym obrazem Napoleona. Wydrapana dedykacja na pierwszej karcie partytury, Marsz żałobny jako drugie ogniwo symfonii. Kto umarł? Umarło chyba marzenie Beethovena o władzy idealnej, o tym, że jakiemukolwiek człowiekowi uwikłanemu w mechanizmy polityczne można zaufać, że zachowa buntownicze ideały. Utwór przypomina marsze żałobne z czasów rewolucji francuskiej. Werble konduktu pogrzebowego rozbrzmiewają niczym memento: rewolucja zjada własne dzieci i bardzo szybko zamienia się w to, z czym walczyła: jakąś formę opresji. Prawdziwa wolność jest tylko w sztuce.

 

Allegretto z Beethovenowskiej VII Symfonii A-dur op. 92 należy do najbardziej ukochanych i najczęściej cytowanych fragmentów muzyki poważnej. Nie jest to muzyka żałobna, ale jest w niej coś, co dotyka bardzo głęboko ludzkiego doświadczenia. Dlaczego? „Melodia, ruch i szczypta tajemnicy”, twierdzi dziennikarka muzyczna Susan Lewis. Tylko tyle i aż tyle. Zaiste, jest w tej muzyce, w jej nieubłaganym, przypominającym barokowe ostinato stąpaniu coś do głębi przejmującego. Los nie zawsze łomocze do drzwi, częściej skrada się, aby na koniec nas zaskoczyć.

 

Na przeciwległym biegunie Beethovenowskiej intensywności (żeby nie powiedzieć: obsesyjności) znajduje się wyrafinowany, dyskretny styl Gabriela Fauré. To inna epoka, ale przecież nie tylko o to chodzi: Pawana op. 50 ma wszystkie najlepsze cechy muzyki francuskiej. Delikatny rysunek melodyczny, przepiękna instrumentacja, impresyjny charakter na wiele lat przed muzycznym impresjonizmem – wszystko to czyni z Pawany zapadający w pamięć klejnot. Jednak okoliczności powstania tej czarownej muzyki były bardzo smutne: Fauré napisał ją po śmierci ojca, w 1887 roku – tym samym, w którym powstało słynne Requiem. Pawana może być wykonywana z chórem ad libitum – w tej wersji jeszcze bardziej przypomina nabożeństwo żałobne. To muzyka pozbawiona gwałtownych kontrastów, smutek nie jest w niej rwącą szaty rozpaczą, ale raczej łagodnym, cichym godzeniem się ze stratą.

 

III Suita orkiestrowa D-dur BWV 1068 Jana Sebastiana Bacha to muzyka będąca nade wszystko świadectwem epoki: pełna instrumentalnego blasku, trąbek i kotłów, królewskiego przepychu i dworskich tańców. Cztery suity, nazywane przez samego Bacha „uwerturami”, w nawiązaniu do muzyki francuskiej, nie tworzą spójnego cyklu jak Koncerty brandenburskie. Łączy je jednak forma: cykl stylizowanych tańców, czyli właściwie partita, zbiór olśniewających instrumentalnych epizodów ze słynną Arią, pochodzącą właśnie z III Suity. Anegdota głosi, że młody Feliks Mendelssohn, któremu w ogromnej mierze zawdzięczamy wskrzeszenie muzyki Bacha w XIX stuleciu, grał staremu Goethemu Uwerturę z tej właśnie suity, poeta powiedział, że „widzi szereg wystrojonych osób schodzących dostojnie z wielkich schodów”. Aria na strunie G zaczęła żyć własnym życiem: doczekała się niezliczonych przeróbek, w tym hiphopowej wersji z lat dziewięćdziesiątych XX wieku, opowiadającej o tym, że mimo straty wszystko będzie dobrze. I po takie ukojenie wracamy raz po raz do Bacha.

 

Edvard Grieg doświadczył w swoim życiu, jak każdy, bolesnych strat. Jedną z nich była utrata rocznej córeczki, Alexandry, która zmarła na zapalenie opon mózgowych w 1869 roku. Kompozytor i jego żona Nina nie mieli już więcej dzieci. Muzyka, którą napisał Grieg do sztuki Henrika Ibsena Peer Gynt powstała sześć lat po śmierci Alexandry. Być może w lamencie rozpisanym na smyczki, którym jest Śmierć Azy, utwór towarzyszący umieraniu matki tytułowego Peera, rozbrzmiewa echo bólu po odejściu małej dziewczynki.

 

 

kontakt

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij