Repertuar

7 maja 2021

piątek

godz. 19:00

platforma Filharmonii

kup bilet

Koncert symfoniczny we współpracy z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy

Dyplomanci Wydziału Dyrygentury AM w Bydgoszczy:

Natalia Karolak (z klasy   prof. dr Wojciech Michniewski)

Marek Rogalski (z klasy   prof. dr hab. Elżbieta Wiesztordt-Sulecińska)

Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej

 

Program:

Antonín Dvořák – VII Symfonia d-moll Londyńska op. 70; VIII Symfonia G-dur op. 88

 

Do wysłuchania koncertu zapraszamy na stronę live.filharmonia.olsztyn.pl w dniu 7 maja 2021, nagranie dostępne od godz. 19.00 do północy

 


Natalia Karolak

Urodziła się w Kaliszu. Ukończyła Państwowy Zespół Szkół Muzycznych im. A. Rubinsteina w Bydgoszczy w klasie wiolonczeli. W 2011 roku podjęła studia z zakresu edukacji muzycznej i dyrygentury chóralnej w Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy. Jest absolwentką klasy dyrygowania dr hab. Piotra Jańczaka. W 2016 roku ukończyła studia z wyróżnieniem i uzyskała tytuł magistra sztuki. W tym samym czasie rozpoczęła studia licencjackie w specjalności symfoniczno-operowej w klasie prof. Wojciecha Michniewskiego w Akademii Muzycznej im. F. Nowowiejskiego w  Bydgoszczy. W 2019 roku uzyskała dyplom z wyróżnieniem.

Brała udział w licznych dyrygenckich kursach mistrzowskich, prowadzonych m.in. przez Pawła Kotlę, Philipa Lawsona (The King’s Singers), Roberta Sunda (Szwecja), Tatianę Malyshevą (Rosja), Rogera Treece’a (USA), Jona Fyllinga (Finlandia), Wernera Pfaffa (Niemcy).

Jest laureatką Nagrody Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za osiągnięcia w twórczości artystycznej (2014), a także dwukrotną stypendystką Rektora Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. W 2015 roku brała udział w XI Wydziałowym Konkursie dla Dyrygentów Chóralnych, na którym zdobyła drugą nagrodę (pierwszej nagrody nie przyznano). W 2016 roku została laureatką wyróżnienia na Ogólnopolskim Konkursie Dyrygentów Chóralnych im. prof. S. Kulczyńskiego w Poznaniu.

W trakcie studiów współpracowała z orkiestrą symfoniczną PZSM im. A. Rubinsteina w Bydgoszczy, a także Orkiestrą Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie, przygotowując swoje koncerty dyplomowe. Od 2016 roku jest dyrygentką Chóru Ewangelickiego im. Oskara Kolberga w Pile, z którym pod koniec 2020 roku nagrała płytę Świątecznie. Od 4 lat współpracuje z Filharmonią Pomorską, gdzie prowadzi koncerty edukacyjne dla dzieci i młodzieży.

 

Marek Rogalski

Ukończył Szkołę Muzyczną II stopnia w Elblągu, gdzie założył i prowadził (2006–2010) Młodzieżową Orkiestrę Rozrywkową. Za działalność z tym zespołem otrzymał stypendium artystyczne Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Jest absolwentem Akademii Muzycznej w Gdańsku – specjalności dyrygentura chóralna (2015) i muzyka kościelna (2017). W latach 2012–2014 studiował także dyrygenturę symfoniczno-operową (I st.).

Otrzymywał stypendium rektorskie dla najlepszych studentów, a od 2018 jest doktorantem w tejże uczelni (dyscyplina artystyczna – dyrygentura). Od 2017 studiuje w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy grę na organach (I st.) oraz od 2019 dyrygenturę symfoniczno-operową (II st.) w klasie prof. E. Wiesztordt-Sulecińskiej.

Czynnie uczestniczył w wielu kursach mistrzowskich z zakresu dyrygentury chóralnej, chorału gregoriańskiego, organów i improwizacji. Posiada ponad 20-letnią praktykę jako organista liturgiczny (w tym w Bazylice Mariackiej w Gdańsku) i wokalista chóralny (m.in. w Goldberg Baroque Ensamble); kilkakrotnie koncertował jako organista-improwizator. Jest wykładowcą Gdańskiej Szkoły Kantorów oraz autorem artykułów, referatów i aranżacji – zwłaszcza chóralnych, ale także kameralnych i orkiestrowych.

Od czasu ukończenia studiów (2015) regularnie kieruje chórami; w roli dyrygenta występował publicznie ok. 300 razy. Osiągnął z prowadzonymi zespołami wiele sukcesów na festiwalach w Polsce – m.in. dwukrotnie Grand Prix, 7 złotych dyplomów oraz 5 nagród dla najlepszego dyrygenta. Obecnie kieruje Chórem i Orkiestrą Państwowej Szkoły Muzycznej I st. im. H. Wieniawskiego w Gdańsku, chórem mieszanym Chorus Nepomucensis oraz Scholą Cantorum „Kalokagatia”; współpracuje też z orkiestrami Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Elblągu.

 

 

 

Antonín Dvořák to jeden z kompozytorów, których muzyki trudno nie kochać. Daru pisania zapadających w pamięć melodii zazdrościł mu, choć po przyjacielsku, sam Johannes Brahms. Starszy kompozytor miał powiedzieć kiedyś, że chciałby napisać melodię tak dobrą jak te, które Dvořák tworzy jako akompaniament dla głównego głosu… Prawdą jest również to, że „ten stary jeż” Brahms przy swoim czeskim przyjacielu rozpogadzał się i był swobodniejszy niż zwykle. Dla Dvořáka przyjaźń i relacje z bliskimi były zawsze najważniejsze: szeroko otwarte serce słychać we wszystkich jego utworach. Czeski kompozytor pochodzący z małego miasteczka miał ogromny dar, którego nie zmarnował: za pomocą sumiennej pracy (pamiętajmy, że nie pochodził z muzycznej rodziny, a jego ojciec był rzeźnikiem) stworzył wspaniałą syntezę tego, co lokalne z tym, co globalne, połączył w idealnych proporcjach ducha Wschodu i Zachodu (można też podejrzewać, że Czechy po prostu są „Krainą Środka”, geometrycznym i duchowym sercem Europy). A wszystko to w swoim unikatowym, rozpoznawalnym po kilku taktach języku muzycznym, pełnym prawdziwego umiłowania życia.

VII Symfonia d-moll op. 70 Dvořák pisał w latach osiemdziesiątych XIX stulecia – okresie swoich największych sukcesów, jakie odnosił w Wielkiej Brytanii. Niezwykle entuzjastycznie przyjęcie Stabat Mater (1883) i VI Symfonii (1884) poskutkowało natychmiastowym zamówieniem na nowy utwór i już 22 kwietnia 1885 roku londyńska publiczność była świadkiem narodzin bodaj najbardziej ambitnego i dojrzałego dzieła w dorobku autora Tańców słowiańskich. Trudno uwierzyć, że kompozytor zdołał stworzyć tak wspaniały i szeroko zakrojony utwór w niespełna pół roku, szczególnie że nie był to dla niego łatwy okres: Dvořák borykał się wówczas z problemami zdrowotnymi i poważnym kryzysem emocjonalnym. Wszystko to było reakcją na oszałamiającą karierę międzynarodową, która przytłoczyła kompozytora. Ponadto w kraju zaczęto czynić mu wyrzuty, że zamiast pracować dla dobra ojczyzny, stara się o sławę za granicą. Trudne były również okoliczności społeczno-polityczne – w 1884 roku wybuchły rozruchy, gdy do Pragi na spektakl w Teatrze Narodowym przyjechali Węgrzy pochodzenia czeskiego. Dvořák zanotował nawet w partyturze: „Ten główny temat objawił mi się, gdy na stację kolejową wjeżdżał pociąg z Pesztu”.

VII Symfonia jest inna od pełnych optymizmu i słonecznych barw Szóstej i Ósmej, ale też od ogólnego klimatu emocjonalnego muzyki Dvořáka. Dzieło jest wyjątkowe również dlatego, że nie zawiera żadnych odniesień do czeskiego folkloru. D-moll to tonacja bardzo poważna, wręcz tragiczna – Mozart użył jej w Requiem, Beethoven – w IX Symfonii, a Brahms – w I Koncercie fortepianowym. Intelektualne i emocjonalne źródła tej muzyki można określić mianem bolesnego zwątpienia, które w miarę trwania utworu jest coraz wyraziściej podkreślane. Niezwykle przejmująca, dramatyczna aura emocjonalna VII Symfonii, intymność i szczerość wypowiedzi artystycznej, znakomita, zwarta (choć wielka!) forma, wysmakowana instrumentacja, melodyjne tematy, symfoniczny „nerw” sprawiają, że Siódma jest jednym z najlepszych dzieł Dvořáka – niektórzy badacze stawiają ją wręcz na równi z symfoniami Brahmsa i zaliczają do najlepszych osiągnięć symfoniki po Beethovenie.

Biograf Dvořáka, Hans-Hubert Schönzeler, nazywa VIII Symfonię G-dur op. 88 „najbardziej intymną i oryginalną spośród wszystkich dziewięciu”, i dodaje: „Dvořák powiedział, że chce napisać coś zupełnie innego niż do tej pory, o odmiennej mocy, i udało mu się to, jednak w Finale ponownie wziął górę jego czeski temperament”. Niestety, zarówno Siódmą, jak i wszystkie pozostałe dokonania symfoniczne czeskiego twórcy, przyćmiła IX Symfonia e-moll op. 95 „Z Nowego Świata”. Również jej bezpośrednia poprzedniczka pozostaje w cieniu Dziewiątej. I jest to tak samo krzywdzące, jak lekceważące traktowanie Siódmej. VIII Symfonia w niczym nie ustępuje bowiem Dziewiątej, a nawet pod wieloma względami jest ciekawsza. Dvořák snuje tu opowieść w sposób niezwykle barwny i bogato inkrustuje ją coraz to nowymi pomysłami – tematów w każdej z czterech części znajdziemy więcej, niż wynikałoby to z uświęconych tradycją reguł. Każda z nich zapada głęboko w pamięć: elegijne Allegro con brio, pastelowe Adagio, przypominające swój odpowiednik z Dziewiątej, melancholijne Allegretto grazioso w rytmie pięknego walca i szalenie efektowne finałowe Allegro ma non troppo w formie wariacji. Słychać, jak bardzo czeski kompozytor jest duchowym „potomkiem” Franza Schuberta, kompozytora, który był dla Dvořáka najważniejszy i któremu poświęcił on esej w prasie w setną rocznicę urodzin. Ósma to nieskończona inwencja melodyczna, dziecięca, ujmująca radość i prostota, prócz tego melancholia, a wszystko to ujęte precyzyjną formę. Podobno podczas jednej z prób prowadzonych przez Rafaela Kubelika, gdy orkiestra ćwiczyła finał, słynny czeski dyrygent powiedział: „Panowie, w Czechach trąbki nigdy nie nawołują do walki, zawsze zapraszają do tańca”.

kontakt

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij